VI Turniej Jednego Wiersza „Wiosna poetów”
VI Turniej Jednego Wiersza „Wiosna poetów”
VI Turniej Jednego Wiersza „Wiosna poetów” odbył się 19 maja 2011 roku w Klubokawiarni Mleczarnia, imprezę prowadził Jacek Inglot. Sędziowało jury w składzie: Waldemar Okoń (przewodniczący), Jacek Bierut, Gabriel Leonard Kamiński, które zdecydowało nagrodzić następujące osoby:
I miejsce (800 zł) – Szymon Stoczek, wiersz „Spirala, rozpoznanie wzorca”,
II miejsce (400 zł) – Tomasz Kościelniak, wiersz „Widzenie tunelowe”,
II miejsce (400 zł)– Konrad Góra, wiersz „Moja siostra Ameryka”,
III miejsce (200 zł) – Kamil Zając, wiersz „ty i społeczny rys”,
III miejsce (200 zł) – Marta Nowosielska, wiersz „yukiko”.
Nagrody zostały przyznane po wysłuchaniu przez jury utworów 22 młodych poetów i poetek, na widowni zgromadziło się ok. 100 osób. Przed turniejem odbył się 1029 Czwartek Literacki z udziałem Janusza Stycznia. Wrocławski poeta czytał wiersze z najnowszego, przygotowywanego do druku tomiku oraz opowiadał o najbliższych planach twórczych. Spotkanie prowadziła Ewa Ferenc.
Poniżej przedstawiamy nagrodzone utwory.
Szymon Stoczek
Spirala, rozpoznanie wzorca
Twoja ściana zielona jak osad. Niespokojny oddech.
Skóra przylega szczelnie i mam cichą nadzieje, że nie słyszysz
jak szemrzę, jak szumię. Jeszcze raz i jeszcze:
Był taki park, pochyłe rośliny,
perspektywa zaplątana w bluszcz.
Budowało się czółenka z kwiatów czeremchy,
pruło lilie, by wywabić chaty. Pulsujące rzeki
przekraczały szańce i nimfy smakowały jak grzech
tuż przed powstaniem grzechu. Twoja ściana
zielona jak osad. Przed tobą były tylko kanały, kochanie,
własny labirynt dziergany pod miastem:
Arrasy skrywały się pod warstewką szlamu. Mech koił złocenia, wyznaczał kierunek uchodźcom. Trzymałem się daleko od gazowych duchów, od zalanych komnat pachnących świecami. Kandelabry skrzyły się od werniksu i płótno.
z każdym cięciem robiło się grubsze. Twoja ściana
zielona jak osad. Fotorealistyczny świt między palcami, kochanie.
Mam cię jak prześwietlone zdjęcie tuż przed wywołaniem:
Błyskało się. Wielbłądy transportowały wodę, napalm.
Ranni śmierdzieli jak rosa. pytali mnie o trencz,
o zbyt lśniące zwoje. W bandażach ukrywałem skarabeusze,
tresowałem szczęście, zapałki w ustach.
Drogi ucieczki więdły od ognia. Nie starczyło sił
żeby po raz kolejny się przebić. Twoja ściana
Zielona jak osad. Może jeszcze tu leżysz, czekasz.
Nie wiem. Jako nieśmiertelny mogę tylko kłamać.
Tomasz Kościelniak
widzenie tunelowe
nagle rozdzielczość jest przejrzysta,
a ja jestem mały, kwilę w świetle.
teraz wyobraź słowo: woal. pomaga radiowęgiel –
dopiero w holocenie sypnęło wieżowcami,
ale i tak podchodzę niepewnie,
bo w każdej nowości jest pewna wulgarność.
niby wszystko jasne, wiem gdzie jestem i co ma świecić,
ale słowa to terytorium, trzeba spróbować
czas nazwać czasem i nie pozostać biernym.
po przebudzeniu wszystko jest na swoim miejscu.
wciąż można przeniknąć światło,
dotknąć rdzy na palniku,
więc może to sprzęgło się spaliło;
może nie ma już wyczucia w selekcji, dopasowaniu.
Konrad Góra
Moja siostra Ameryka
Moja siostra Przyszłość (Whitman?
Ezra?) nigdy by tego nic powiedziała Ona?
Ona prze w działaniach teraz kończy ze sobą
Z Ameryka skoro nie posiada już niczego więcej Mój
Towarzysz Rząd (Majakowski) wije się wkoło Wojtek
Jego usta obrzękłe są ciszą wpijajmy się w usta topielca
Towarzysza Rządu z fałszywą nadzieją i bez wpijajmy
Się w usta Gazety Wątpiących: „przyszedłem tu
Czysty prawie że od młyna żeby cię odwidzieć
Od tarzania po bruku stąd na nic się zdało że
Przyszedłem czysty bo wnet się z tobą tarzałem po bruku”
Kamil Zając
ty i społeczny rys
tygrys jest niebezpieczny gdy kontestuje.
tygrys struktur towarzyskich nie organizuje.
tygrys tylko w klatce widzów aktywizuje.
zwabieni zbawieniem, odmawiajcie
moja firma, moja firma,
moja bardzo wielka firma.
gąski, gąski do boju. nie lękajcie się.
dyskryminacja roztacza nieograniczone
pejzaże, które dookreśli bohaterski języczek.
ofiarom marzą się bogato zdobione ołtarze.
gąski gąskom zgotowały ten LOL.
to jest piekło przyzwyczajaj się,
ty, rysie na smyczy oddechu.
Marta Nowosielska
yukiko
o piątej zegary nie mają wskazówek w otwartych oknach
ciemne plamy na podłodze pas obi w tysiącu kolorach
stoi przed szybą naga palcami uderza o niebo
włosy przywierają do lepkiej szyi w tokio milion neonów
skóra zaczyna wchłaniać cieple miasto przez odsunięte shoji
patrzy na nią mężczyzna naznaczony sztucznym światłem
kiedy przyciska ją do siebie ona staje na parapet
bezwładnie opada na szkło rozpryskuje się
Imprezę wsparła finansowo Gmina Wrocław.